sobota, stycznia 26, 2008
Falenica
No i się dorobiłem. Miało być tak pięknie ( w założeniu poniżej 40 min) a zrobiłem 5,5km i przy zbiegu i niefartownym ustawieniu stopy usłyszałem w kostce chruuuup i nagle przestałem biec. Już nawet przyspieszałem (przynajmniej tak mi się wydawało), a tu taka niespodzianka. Boli, piecze ale jeszcze nie spuchła (2 godz. po biegu) i mam nadzieję że z więzadłami i torebką wszystko ok. Jeśli tak to za kilka dni powinno dać się biegać po płaskim. Narazie w planach mam poniedziałkowy basen na którym to w ramach desperacji i rozpaczy zapływam się w trupa. Doodaje zrzut z garmina edge 305 który zapisał fajnie przewyższenia. Na końcu wykresu doszło do zmiany ustawień w mojej lewej nodze;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz