sobota, sierpnia 29, 2009

Dogssss


Nosz kurwa w dupe jebana mać po czym zaklął siarczyście taka była moja reakcja na nocnym treningu. Postanowiłem przed rajdem360 pośmigać na rowerku nocą. Bo co ? Bo nie pamiętam jak się w nocy jeździ, jak sie wzrok przyzwyczaja, jakie mam gówniane światła, jak po omacku nie zjebać sobie przerzutki (slx która chodzi dziwnie ciężko) i omijania dołków korzenióf i innych gównóff. I jade. Myo xp na kasku, na kierownicy 60cx i założyłem sobie dodatkowe światła odkurzone z piwnicy, halogeny 15W i 5W, gówno jakich mało, ciężkie, grzeją się , parują, obracają i rozkręcają no sit ale co tam jaśniej będzie. Ofcorse po polach i lasach jeździć zachciałem. 10 km poza domem jade sobie spokojnie drogą polną i widzę ślepia jakieś 100metrów po lewej, ślepia zaczynają szczekać...i się do mnie zbliżać. Co ja robie, no co przyspieszam, droga polna , dziury, woda itp itd, i mnie kurwa menda goni....i nagle z lewej dobiegają dwa większe szczekające potwory, mniejsza o rasę na drogę patrzyłem. Mylślę zaświece im w gały to oślepię nieco i sie pogubią, a gdzieżtam .. na węch potem lecą, patrze na licznik, nie moge patrzeć na licznik tylko na droge, i zaczynam słabnąć, i mnie już prawie jedna menda chwyta. Wspomniałem wtedy jak kilka lat temu uciekałem przed pieskiem i skończyło się to 13szwami na brodzie - bo jak mnie już łąpał piesek to go zacząłem kopać przy 35km/h więc kopanie darowałem a dodatkowo były 3 bestie. Zebralem się na ostateczne przyspieszenie i wciekłem chujkom mając już ciepło w gaciach. Bo co by było gdybym nie uciekł....Przez kilka dni mnie to prześladuje.... Ta droga była jakieś 400 metrów od wioski, jak potem sprawdzałęm maxa to się okazało że jechałem po niej 42 km/h i cud że się nie przewróciłem. Pieski....fuck, przecież to było koło wiochy, gdy biegam tamtędy w dzień czy wieczorem te psy sa pochowane w budach czy poprzytwierdzane jakimiś łańcuchami a wieczorem właściciele postanawiają dac im troche wolności... Co by było gdyby, kto by zawinił.... Pomyślmy, dopadają mine te kurwy i szarpią, jesli zachowuje zimną krew i robie wszystko co mówią przewodniki jak sie zachować z agresywnym psem ( nie mówiąc z trzema) przeżywam, jestem pokaleczony, poszarpany, bolesne zastrzyki itp, i chuj wie co jeszcze ale boli. Pies.. czyj, jak udowodnić czyj i czy wogóle czyjś. No dobra mamy właściciela, i co mu zrobią ??? Mandat dostanie, psa uśpią ? A ja poharatany i pokaleczony. Czyli wina moja bo mi sie kurwa zachciało rowerem jeździć w nocy, za kraty takich.......Kurwa kupuje jakiś pistolet bedę sam ścierwo sprzątał. i Chuj.