Część ta podzielona jest na 3 podczęści, Jazdę w domu, MTB i szosę,
Jazda w domu, to 1113 km, i to na rowerku fitness, nie jest
to trenażer ale jest cicho i czuję z jakim obciążeniem powinienem kręcić aby
było przełożenie. Uważam że powinno było być 2500 km a nie 1113….jazdy odbywały
się zwykle pomiędzy odprowadzeniem
dzieci do przedszkola a wyjazdem do pracy, zwykle miałem od 40 do 70 min
stawiając na te 40. Kręciłem sporo nogami osobno i z dużą kadencją, dużo
siłowych akcentów, mało długich pokręceń, co niestety na rowerze jest istotne.
Plusem takiego rowera jest cisza, można pooglądać coś słysząc zarazem, no i
sąsiad już nie przychodzi z pytaniem dlaczego w nocy chodzi wirówka, co miało
miejsce w przypadku trenażera.
Tutaj jestem nieco zaskoczony kilometrażem, ale gdy była
pogoda nie na szosę i nieco siły chciałem zrobić wsiadałem na górala. Analiza
podpowiada że powinno być 1500-2000 wyjechane, mimo tego jeździło się
przyjemnie, przyjemnie było się pościgach w XC – FamilyCup- wygrana w kategorii,
przyjemnie było kręcić na górkach pod Siedlcami, przyjemnie było dobrze pojechać na triathlonie siedleckim – 3 czas roweru,
przyjemnie było rozjeżdżać błotko na wiosnę, wiele razy napęd się na mnie obrażał za błotne i piaszczyste trasy. W 2013 byłem także z prezentacją o rowerach w przedszkolu, frajdy było J co niemiara.
przyjemnie było kręcić na górkach pod Siedlcami, przyjemnie było dobrze pojechać na triathlonie siedleckim – 3 czas roweru,
przyjemnie było rozjeżdżać błotko na wiosnę, wiele razy napęd się na mnie obrażał za błotne i piaszczyste trasy. W 2013 byłem także z prezentacją o rowerach w przedszkolu, frajdy było J co niemiara.
Szosa. 1100 km
Znowu o 1000 za mało. Gdybym miał pojechać połówkę ironamna, to po 90-ciu minutach zaczęło by mnie odcinać. Jednak specyfika ciągłego
stabilnego kręcenia na szosie sporo różni się od MTB, tutaj trzeba przez 2
godziny i potem ciągle kręcić równo i z odpowiednią kadencją, po złym, szarpanym szosoym rowerze, zapłacisz za takie wybryki na biegu, ja o tym wiem po mocnym i rwanym kręceniu w Suszu. Jednak w 2013 nie
wystarczyło czasu i odwagi na starty w dłuższych imprezach, mimo zmiany sprzętu
średnie prędkości na tych krótkich także nie powalały. Na szosie ścigałem się w tym roku :
w Habdzinie
i Lublinie,
Habdzin to 20 km jazdy solo w ulewie, a Lublin to jazda w peletonie ze średnią 37km/h. przyznaje że mnie tam nieco zatykało, ale wiedziałem że jak odpadnę z koła to już tam nie powalczę. Więc zaciskałem zęby i jechałem z niemałym tętnem.
W Habdzinie pojechałem ze średnia 35km/h i dobrze i słabo jak na warunki i dystans. Pozostał duży niedosyt rowerowy, który w tym roku należy zaorać.
w Habdzinie
i Lublinie,
Habdzin to 20 km jazdy solo w ulewie, a Lublin to jazda w peletonie ze średnią 37km/h. przyznaje że mnie tam nieco zatykało, ale wiedziałem że jak odpadnę z koła to już tam nie powalczę. Więc zaciskałem zęby i jechałem z niemałym tętnem.
W Habdzinie pojechałem ze średnia 35km/h i dobrze i słabo jak na warunki i dystans. Pozostał duży niedosyt rowerowy, który w tym roku należy zaorać.
Sprzęt.
MTB – ciągle ten sam, Obecnie sprawdzam jak kręgosłup
reaguje na ramę karbonową Scotta, mam już za sobą kilka jazd i szału nie ma,
potrzebuje kilku długich wypadów i mocnych podjazdów które przeleją szalę zachwytu
nad wymownym eeeeeetam…
Szosa – tutaj zamieniłem usłużnego Wiliera na Tomkowego
Treka Madone 4,7. Jakiż byłem podjarany że karbon, że sam jedzie itp…no i co,
kilka mocnych jazd i cholera jakby gorzej, ciężej utrzymać średnią niż na moim
starym Wilim, ciężej wkręcać prędkości, ciężej ….wszystko ciężej, a to siodło
nie takie, a to coś strzela, a to za dużo biegów….no nie szło mi wybitnie.
Rower lepszy o klasę, ale zawodnik ciągle ten sam……. Po ściganiu w Lublinie po
tej gównianej nawierzchni rower się obrazil za luzy w piastach i wcześnie
poszedł zimować na strych do rodziców. Teraz czeka na lepszą łydę i pogodę, a i
na nowa lemondkę i nowe koła ;)
Buty ciągle te same, SIDI MTB i SPD, jakoś nie mam szczęścia i
kasy do bloków i butów szosowych, co jakieś mi wpadną to za małe lub nie na
moją stopę, może w tym roku się uda. Minus takich butów MTB to luzy w trzymaniu
stopy i bujanie na boki.
Przydałby się też kask aero do jazdy bez draftingu, bo taki
kask to wymusza odpowiednią pozycję nie to ze jest jakiś tam super opływowy itp.,
po prostu jak jedziesz szybko ustawia ci odpowiednio głowę za czym idzie cała
sylwetka a to się przekłada na średnią prędkość.
Jednak ciągle pomiaru mocy za 3 tyś, okularów za 800 zł, kasku za 700
zł i kierownicy za 1200 zł nie posiadam,
jak zacznę na tym co mam, jeździć średnie pod 37km/h to może coś
pomyślę ;)
Porady dla pacanów w tym dla mnie !!!!
Jak wychodzisz na rower to 60 min to zupełne minimum, 90 min powinien być standard a 120 to już jakis tam trening, nie dotyczy trenażera ;)
Jeśli chcesz nauczyć nogi wszystkich faz obrotu kręć często
jedną nogą, np. w seriach po 30-60 sekund każda noga oddzielnie.
Jak chcesz utrzymać koło i ładnie wjeżdżać pod górki śmigaj
sporo z dużą kadencją, taką > 120
obr/min np. minutowe serie do wymiotu.
Jak chcesz się ścigać na szosie- jeźdź (tak jest takie
słowo) treningi z kolarzami szosowymi, skutecznie pokażą Ci że gówno wiesz o
kolarstwie szosowym.
Jak chcesz wytrwać na etapach rowerowych w rajdach
przygodowych, rób to wszystko co powyżej a na pewno nie będzie problemów, no
chyba że z dupą lub nawigacją.
A jak chcesz wygrywać, to zacznij skracać trasę, wstrzykuj
EPO, stosuj silniki w sztycy, zapinaj hol, wal pompką szybszych od siebie, sabotuj w
strefie zmian, prowokuj kolizje, i oglądaj TDF.
Jeśli ktos bardziej doświadczony chce coś dodać - zapraszam serdecznie.
Jeśli ktos bardziej doświadczony chce coś dodać - zapraszam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz