TO jest fantastyczne tak się ujebać przypadkowo. Jak bardzo. W sumie 50 min ze ŚREDNIM tętnem 177 !!!! Jak to zrobić ?
Wyjść sobie na trening w niedziele rano. Przypadkowo zobaczyć biegowe zawody narciarskie. Spotkać tam znajomych. Dostać od nich sprzęt. Stanąć na stracie. Przetyrać 10380 metrów w czasie 50ciu minut właśnie ( no cholera szybciej bym to na nogach śmignął). Zakwasić się niemiłosiernie zwłaszcza barki. Osiągnąć tegorocznego HRmaxa - w postaci 186 ud/min. Ani razu się nie wypierd.... co mnie dziwnie zaskoczyło, bo piruetów było co niemiara, z jednego tylko wyszedłem z pogiętym kijkiem ale bez gleby. Zająć 10 miejsce na około 20tu startujących. Otrzymać dyplom. Jak gdyby nigdy nic wrócić po treningu do domu. Paść na ryj po niecodziennym wysiłku. Walnąć browca na odkwaszenie. A oto dowody :
oraz warunki z trasy:
Wiec przepis na 3 zakres czy osiągnięcie HRmaxa prosty, wychodzisz na zwykłe wybieganie, potem zmieniasz bieg na niszową dyscyplinę i tak oto sprawa załatwiona. Polecam.
2 komentarze:
Zajebiste:)) Ja takich przygód jeszcze nie miałem. A właśnie myślałem, że muszę sobie jakoś zmierzyć HRMax. Chciałem biegać jakieś interwały na krótkiej przerwie a tu widzę lepszy pomysł.
Można też zostawić w domu włączone żelazko, wyjść na trening i przypomnieć sobie o nim 10 km od domu. Też HRmax by pewnie było..
Muszę z tym czajnikiem spróbować.
Prześlij komentarz