środa, kwietnia 22, 2009

Wspominka na dzień ziemi


Pamiętam że ze 4 lata temu, kiedy nie byłem jeszcze uwiązany i uwikłany w "muszę to zrobić" albo "obiecałem" i inne, zabierałem w okresie obchodów dnia ziemi na treningi worki na śmieci i rękawice. I na każdym treningu w czasie 3 tygodni !!!! Udało mi się posprzątać 10 kilometrów kwadratowych lasu, co daje 21 dni biegania z worami po około 8 km dziennie czyli 160 km samych dróg i ścieżek. Nalatałem się, nagimnastykowałem z worami. Ale wyobraźcie sobie jakaż była moja przyjemność gdy przez cały rok biegałem w lesie czyściutkimmmm, bez papierka po cukierku nawet. Taki trening to był RELAX. W lata następne wystarczył jeden-dwa worki na rok i nadal jest czysto. Teraz czas na 2009, choć coś mnie jelita pobolewają a na wizytę u speca trzeba czekać. Ale cóż tam, to taka tradycja, czas brać wór i sprzątać mój ulubiony biegowy las ;-) Posprzątaliście kiedyś choć kawałek swojego ???

4 komentarze:

Kuerti pisze...

Kurde, miałem napisać coś już dawno - szacunek za pomysł i wykonanie. Mi zawsze brakuje albo chęci, albo może to zwykłe lenistwo. Bo oczywiście też podobny pomysł pojawił się w mojej głowie... Tylko, że ja niestety nie wykonałem go tak koncertowo jak Ty.. Postawa godna podziwu.

Dzięki za inspirację!

PS. Fajnie byłoby spróbować jakoś spopularyzować tą idee, może akcja "biegaj z workiem" :) . Bo skoro Ty sam zrobiłeś taką różnicę to co będzie przy kilkuset biegaczach?

Camaxtli pisze...

Lasy to jeszcze dawno temu sprzątałem z ogólną akcją, ale za to zawsze zabieram worki na spływy kajakowe, zbieram puszki i insze rzeczy. Już pełne zostawiam przy gospodarstwach, bądź na campingach ku zdziwieniu pań na leżakach. Raz nawet się gospodarz oburzył, że co ja tutaj po posesji latam z workiem, a dom miał 150m od wyczyszczonej rzeki. Czasami rozmowa nie wystarcza.

Unknown pisze...

Pamiętam jak biegałem chyba ze 2-3 tygodnie po tym sprzątaniu, i posprzątaną drogą szła jakaś młoda para, i nagle jeb za siebie papierek po czekoladzie. Zobaczyli że biegnę, podnoszę papier i bez słowa im podaję. Oboje się zaburaczyli i zatkali. Ja bez słowa podbiegłem dalej. Całe życie z niedouczonymi baranami.

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Jasiek: wielki szacunek chłopie. Powinienem napisać, że Twoja postawa jest godna naśladowania ale to przecież oczywiste.

Tam gdzie ja biegam, pod moimi Wisznicami jest śmieci w lasach od cholery, niestety ludzie wyrzucają tam całe wozy do lasu. By to posprzątać musiałbym przyjechać samochodem z przyczepką. Ale wiesz co? postaram się przez najbliższe kilka dni wziąć worek na śmieci i plecak i coś tam pozbierać. Przynajmniej te mniejsze śmieci.

W ogóle to super pomysł. myślę, że powinieneś go zaproponować na jakimś biegowym wortalu. Można by z tego zrobić jakąś szerszą akcję.