
Pamiętam że ze 4 lata temu, kiedy nie byłem jeszcze uwiązany i uwikłany w "muszę to zrobić" albo "obiecałem" i inne, zabierałem w okresie obchodów dnia ziemi na treningi worki na śmieci i rękawice. I na każdym treningu w czasie 3 tygodni !!!! Udało mi się posprzątać 10 kilometrów kwadratowych lasu, co daje 21 dni biegania z worami po około 8 km dziennie czyli 160 km samych dróg i ścieżek. Nalatałem się, nagimnastykowałem z worami. Ale wyobraźcie sobie jakaż była moja przyjemność gdy przez cały rok biegałem w lesie czyściutkimmmm, bez papierka po cukierku nawet. Taki trening to był RELAX. W lata następne wystarczył jeden-dwa worki na rok i nadal jest czysto. Teraz czas na 2009, choć coś mnie jelita pobolewają a na wizytę u speca trzeba czekać. Ale cóż tam, to taka tradycja, czas brać wór i sprzątać mój ulubiony biegowy las ;-) Posprzątaliście kiedyś choć kawałek swojego ???